Pandemia koronawirusa bardzo mocno wpłynęła na ogólnoświatową gospodarkę. Zwłaszcza branża nieruchomości odczuła skutki lockdownów. Najpierw był gigantyczny spadek zainteresowania, później ogromny wzrost popytu różnych nieruchomości. Wiele osób zdecydowało się lokować swoje oszczędności, inwestując w nowe mieszkanie. Taka sytuacja od razu budzi obawę przed pęknięciem bańki i nagłym spadkiem wartości lokali mieszkalnych. Gdzie ryzyko bańki jest największe?

Bank inwestycyjny UBS przeprowadził specjalne badanie odnośnie do ryzyka bańki mieszkaniowej. Okazuje się, że największe dotyczy niemieckiego miasta – Frankfurtu. Tuż za nim znajduje się Toronto, Hongkong, Monachium, Zurych oraz Vancouver. Taka klasyfikacja wynika z faktu, że ceny mieszkań we Frankfurcie w ciągu ostatnich pięciu lat podrożały aż o 10 procent. Duże wzrosty cen widoczne są także w Kandzie, Chinach oraz USA. Co ciekawe, silnie rozwijający się Dubaj zanotował w ostatnich latach wyłącznie spadki cen mieszkań, dlatego znalazł się na ostatnim miejscu zestawienia. Indeks ryzyka szacowany był na podstawie kilku czynników, które mogą sugerować problemy branży mieszkaniowej. Weryfikowano m.in.:

• czy mieszkania drożeją adekwatnie do dochodów,
• czy podwyżki rat kredytowych idą w parze ze wzrostem PKB,
• czy relacje między cenami mieszkań a kosztem czynszów nie są zachwiane,
• czy ceny w poszczególnych dzielnicach danych miasta rosną w tym samym tempie.

Report uwzględnił 25 najdroższych miast na świecie, gdzie ceny mieszkań od lat są bardzo wysokie. Analitycy uznali, że obecnie ryzyko bańki dotyczy tylko 9 z nich. Przeszacowany rynek mieszkaniowy znajduje się obecnie w Londynie, Tel Awiwie, Tokio, Sydney i Los Angeles. Co ciekawe stolica Polski, podobnie jak  Madryt i Mediolan, trafiła do grupy miast, gdzie ceny mieszkań są adekwatne do zarobków i możliwości mieszkańców.